poniedziałek, 3 lutego 2014

Opowiadania o One Direction: miłosne rozterki : rozdział 11

J: Ale to kiedyś bardzo kiedyś
Z: dobra my już uciekamy trzymaj się. A ty - pokazał na Lou - masz się nią zając i nie przeginać , mam cie na oku - przytulili mnie i wyszli
L: to co robimy
J: ja mam w planie iść się wykapać a później spać
L: eej a mogę z tobą ,plose - zrobił minę zbitego szczeniaka
J: nie raczej nie
L: ale trzeba ci pomóc przecież twoja ręka
J: wydaje mi się że jednak dam sobie rade    
L: no ja Cie tak bardzo proszę
J: nie i nie będę powtarzać, a teraz przepraszam idę do się kapać - trochę mi się go szkoda zrobiło ale naprawdę nie potrzebuje go raczej do pomocy. zaczęłam się rozbierać ale coś mi nie wychodziło a ręka bardzo bolała - Louis chodź tu na chwile
L: co się stało
J: pomożesz mi
L: a mówiłem że będziesz potrzebowała pomocy
J: oj dobra dobra pomożesz
L: pomogę, ale jak będę mógł się z tobą kapać  
J: nie to jest szpital nie dom
L: to nie poczekam w sali
J: no Lou chodź tu zgadzam się, ale bez żadnych numerów
L: yhym - w ciągu kilku sekund tak jak i on byłam rozebrana tak jak obiecał nie robił żadnych podchodów wyszłam z pod prysznica owinął mnie ręcznikiem. weszłam w nim do pokoju a LOuis zebrał swoje ubrania
zaszedł mnie od tyłu
J: no przestraszyłeś mnie
L:oj przepraszam nie chciałem
J: ubierz się lepiej bo w każdej chwili może pielęgniarka  wejść
L: ty też a nie paradujesz mi tu w tym ręczniku  chociaż muszę przyznać że kreci mnie ten widok - pomału zaczął się zbliżać do mnie wiedziałam co ma zamiar zrobić a ja nie chciałam przerywać brakowało mi strasznie jego dotyku . nie czekałam na to co on zrobi musiałam go pocałować musiałam cokolwiek zrobic wisiały mi w tym momencie  wszystkie pielęgniarki - co ty robisz przecież to szpital
J: nie obchodzi mnie to
L: od kiedy ty taka zaborcza jesteś
J: no wiesz trochę czasu już minęło wiec mam prawo - zaczęłam powoli zsuwać z ramion ręcznik wiedziałam że nie oprze się tak też było chwila nie minęła a ja już leżałam bez ręcznika na łóżku - uważaj
L: na co
J: na moją rękę
L: oou przepraszam
J: nie szkodzi - nie chciałam dalej prowadzić tej konwersacji musiałam przejąc inicjatywę . Teraz to ja byłam na górze nie mogłam już wytrzymać pożądanie we mnie buzowało a jego erekcja ocierała się o moje wejście . Powoli zaczęłam się wsuwać na to czego tak bardzo pragnęłam , ale Louisowi nie pasowała ta pozycja szybko i ostrożnie przerzucił mnie pod siebie i wszedł we mnie . Zaczął się pomału poruszać a każdy jego ruch przyprawiał mnie o dreszcze . wiedziałam że nie możemy być głośno w końcu to szpital i każdy w każdej chwili może wejść starałam się kontrolować każdy jęk , ale niestety mój chłopak zaczął przyspieszać
moje jęki stawały się coraz głośniejsze  . Nagle ktoś zapukał i tak po prostu wszedł do sali myślałam że się  ze wstydu spale  . Tą osobą była pielęgniarka widząc nasz wyszła . Byłam strasznie wkurzona bo nie dokończyliśmy no , ale niestety w każdej chwili może wrócić. wiedziałam że po tej akcji wszyscy będą na mnie dziwnie patrzeć
L: no to klops-  Boże ale ja głupia byłam po co to robiłam nic niestety teraz nie zrobię stało się
J: podaj mi moje rzeczy i sam się  ubierz w każdej chwili może wrócić - siedzieliśmy rozmawialiśmy o tym co będziemy robić jak mnie wypiszą  tak nam minęło pół godziny . W końcu przyszedł lekarz nie pielęgniarka ale i tak dziwnie na nas patrzył
Lek: Mamy dla pani dobre wieści zostanie Pani dzisiaj wypisana do domu , ale za 2 tyg przyjedzie Pani na zdjęcie szwów i musi Pani uważać na rękę
J: Dobrze
Lek : To proszę się pakować i jeszcze potrzebujemy podpis pani prawego opiekuna ale to chyba nie pan- popatrzał na Louisa
L: nie ale zaraz zadzwonię i przyjedzie
Lek: To niech przyjdzie do mnie do gabinety -wyszedł i nawet dobrze bo ten jego wzrok mnie wkurzał
L: wychodzisz będziemy mogli dokończyć to co zaczęliśmy
J: może tak może nie
L: idę zadzwonić do Zayna- szybko przyjechał podpisał to co miał podpisać i pojechaliśmy do domu  nareszcie
J: dzwoniła Olka może do moich rodziców
Z: nie jakoś nikt o tym nie pomyślał
J: to dobrze nawet lepiej że nie wiedzą - poszłam do pokoju chciałam się przebrać w coś świeżego
L: Hej Kotek
J: Hmm ?
L: Może dokończymy to co robiliśmy w szpitalu - zaczął całować nie po szyi  
J: może na pewno - położył mnie na łóżku ściągając wszystko co miałam na sobie  ja niestety nie mogłam go rozebrać dlatego sam musiał sobie poradzić . jego głowa znalazła się przy moim wejściu zaczął ją pieścić językiem
J: Loooou...-nie mogłam usiałam krzyknąć
L: spokojnie oddychaaj - czułam jego zimny oddech dalej kontynuował wkładając język głębiej  
J: Louu proszze cie
L: wytrzymaj maleńka - podniósł się i pocałował mnie w usta jego język krążył wokół mojego poczułam jego penisa obok mojej myszki zaczął we mnie wchodzić
Mama Louisa: Louisss  usłyszałam głos jakiejś kobiety i wbił się we nie z całej siły
J: aaaaaa
L: mmmama
ML: co ty wyprawiasz
L: mamo wyjdź zaraz przyjdę, Justyna ja przepraszam . Zaraz wrócę
* perspektywa Lou*
L: Co ty tu robisz?
ML: Tak się wita mame . Kim jest ta dziewczyna
L: Moją dziewczyna
ML: Ile ona ma lat wygląda jak gówniara
L: 16
ML: Ona jest za młoda dla ciebie i jeszzcze do tego ty z nią seks uprawiasz a jak zajdzie w ciąże
L: nie zajdzie
ML: skąd wiesz wszystko możliwe
L: bo ona ona nie może mieć dzieci
ML: i ty wiążesz z nią jakoś przyszłość a co z rodzina z dziećmi
L: nie bój się
ML: masz z nią zerwać